przyniosło mi pewien rozgłos, a wiele z moich prac ukazało się w światowej prasie specjalistycznej. Nie będzie mi to chyba poczytane za chełpliwość, jeśli stwierdzę, że dzięki tym publikacjom mówi się na Zachodzie o warszawskiej szkole psychiatrycznej. Poczciwi i łatwowierni uczeni za granicą nie zdają sobie sprawy, ilu nieuków i szarlatanów panoszy się u nas w tej dziedzinie medycyny, Jakiś anonimowy sprawozdawca, recenzując w "Kwartalniku Psychiatrycznym" moje prace dotyczące teorii schematów liczbowych, miał czelność napisać:<br>"Niektórzy <orig>dystymicy</> i <orig>kwerulanci</>, cieszący się nadmiernym, a w każdym razie niezasłużonym autorytetem, szerzą niedorzeczne teorie, świadczące o zupełnej nieznajomości symptomatologii w zakresie objawów psychotycznych i