latarką. Na dole kolejny oczekuje na upadek straceńca. Ma go chwycić w locie, zanim spadnie na ziemię. Krótka szarpanina w gałęziach i...<br>- Leci - krzyczy strażak z drzewa. - Wojtek! <orig>Łapaj</> go, w kurtkę!<br>Udało się! Strażak, amortyzując upadek strażacką kurtką, złapał niedoszłą ofiarę i przytrzymał na ziemi, bo ten w nerwach szarpał się strasznie. Zanim otrząsnął się z szoku, podrapał dwu strażaków, a swego zbawcę ugryzł w palec tak mocno, że siłą trzeba było wyciągać jego zęby z chroniącej dłoń rękawicy ratownika. Cóż, paromiesięczne... kotki mają zęby jak igiełki!<br>Takie wezwania, jak sobotnie, trafiają się strażakom dosyć często. Nie tylko zresztą do kotów