drzwi hotelowe i wchodzili nieznani goście - kawy, herbaty, koniaki, szynka, miód, konfitury, kierownik Stec pomaga kelnerom, stary Pancer kłania się z daleka, hałas, ruch, a po upływie kilkunastu minut znów spokój czarne kawusie, herbatki, gazety, łysi panowie siedzący głęboko w fotelach i błękitne płaszczące się pod sufitem pasemka dymu, tytoniowego, szarpane przez dwa wentylatory warczące głucho jak psy, co użerają się o kawał szmaty znalezionej na śmietniku <page nr=217>.<br>Roman lubi niespodzianki. Na widok nieznanych gości, podniecony radośnie, zesuwał dwa stoły, dostawiał foteliki, odtrącał kolegę, który spieszył mu z pomocą, a Stecowi dawał ręką niecierpliwe znaki: "Odejdź pan, ja sam odbiorę zamówienie." Obecnie