krowami, a chleb wciąż nie był upieczony i gospodyni wyprowadziła Enię do innych ludzi. Tymczasem zaczęło się ściemniać i była pora wracać do getta. Wybiegłam po Enię, ale drogę zagrodził mi Alamor, kudłaty, czarny owczarek. Alamor, co ty wyprawiasz, dlaczego mnie nie przepuszczasz?! Ale on zaczął jeszcze głośniej warczeć i szczekać. Przybiegła gospodyni. Dokąd ty chcesz iść? - zapytała. Do getta. Do getta?! Całe szczęście, że Alamor cię nie przepuścił!<br><br>Wieczorem przyjechał wozem Marek Dobrowicz i zabrał mnie ze sobą. Powiedział, że jest moim ciotecznym bratem, i kazał mi zapomnieć o dawnej rodzinie. Miałam też trzy siostry cioteczne, panny na wydaniu, których