Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
dłużej szalał, im dłużej dokazywał, tym więcej cierpiałem
wskutek bezradności.
Zrazu - z energią życiową, która wciąż odradzała się we mnie, usiłowałem przeciwstawić
się tej nakręconej maszynce!
Niestety daremnie.
Śniady i czarnowłosy, młodzieńczy robot śmiechu, miał nade mną
przewagę, której nie potrafiłem sprostać ani swoją przyrodzoną
inteligencją, ani sprytem.
To był szelma chłopak.
Więc liczyłem, ze ta ludzka cecha pozwoli mi dobrać się do niego.
Po nocach rozważałem różne sposoby, kiedy on wreszcie utrudzony
spał.
Nawet przyszło mi na myśl, czy to nie jest przypadkiem dybuk?
Ale po rozwadze doszedłem do wniosku, że płonny to domysł.
Wszak z dybukiem, czyli duszą zmarłego
dłużej szalał, im dłużej dokazywał, tym więcej cierpiałem<br>wskutek bezradności.<br> Zrazu - z energią życiową, która wciąż odradzała się we mnie, usiłowałem przeciwstawić <br>się tej nakręconej maszynce!<br> Niestety daremnie.<br> Śniady i czarnowłosy, młodzieńczy robot śmiechu, miał nade mną<br>przewagę, której nie potrafiłem sprostać ani swoją przyrodzoną<br>inteligencją, ani sprytem.<br> To był szelma chłopak.<br> Więc liczyłem, ze ta ludzka cecha pozwoli mi dobrać się do niego.<br> Po nocach rozważałem różne sposoby, kiedy on wreszcie utrudzony<br>spał.<br> Nawet przyszło mi na myśl, czy to nie jest przypadkiem dybuk?<br> Ale po rozwadze doszedłem do wniosku, że płonny to domysł.<br> Wszak z dybukiem, czyli duszą zmarłego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego