jego opowieści, miał niezwykłe samopoczucie kącika humoru.<br>Stworzył własny, niepowtarzalny język, zwany wiechem właśnie, oparty na gwarze warszawskiej. Szlifował ją, łagodził ordynarność, ale zachował oryginalny styl języka, zwłaszcza mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy. W miejsce przekleństw wprowadzał zabawne neologizmy, grę słów, a potem okazywało się, że... warszawska ulica mówi wiechem.<br>Pierwszym wykładowcą szemranej mowy był dla młodego autora dozorca, nazywany poufale Wacusiem Pijusem, a dobrą szkołą - Kercelak, obok którego - na rogu Chłodnej i Przyokopowej - mieszkał Wiech z rodzicami. Kercelak (lub Kiercelak - pisarz używał obu form) był to (...) największy przedwojenny dom towarowy, czyli Cedet na świeżem powietrzu. (...) Dostać tam było można wszystko - od flaków