popełni niczego haniebnego czy niegodziwego, a byle jakie niepowodzenia nie wytrącą go ze stanu szczęśliwości, chyba że spotka go los Priama. Doktor Tubalny mówił o tym szczęściu z takim błyskiem w oku, że aż się załzawiłem ze wzruszenia i postanowiłem, gdy się tylko da, przestudiować problem dogłębnie.<br>Niestety, brakowało mi szlachetności Priama. Na tę cechę należało zwrócić uwagę. Gdybym mógł skutecznie działać! Choć pełen bólu i rozpaczy po stracie Renaty, nie mogłem nie myśleć o przyszłości. Teraz, gdy z perspektywy starości patrzę na moje losy, mogę się porównać do trawki: przydeptywana okrutnie, nieustannie się podnosi, gotowa do dalszego życia.<br>Z głębi