Typ tekstu: Książka
Autor: Antoszewski Roman
Tytuł: Kariera na trzy karpie morskie
Rok: 2000
klasowy.
I wtedy niby przypadkowo wybrałem się do ogrodu, na wszelki wypadek w obstawie Józefy. Powoli acz konsekwentnie zbliżałem się do mojego truskawkowego ogródka. Drużyna tynkarska nie krępowała się moją obecnością, nawet ich kierownik skinął do mnie zachęcająco i prztyknął palcem w podgardle, co w potocznym języku oznaczało zaproszenie na sznapsa. Zbliżyłem się więc niewinnie, niby żeby pogadać, podziękowałem za oferowaną mi butelkę w połowie jeszcze pełną i wypiłem wyznaczoną mi porcję wedle palca. Jeden z chłopaków, zarośnięty Funio, obżerał się akurat truskawkami trzymanymi w garści.
- O, widzę że do GS-u rzucili warzywa i owoce - rzuciłem niby od niechcenia. Funio
klasowy. <br>I wtedy niby przypadkowo wybrałem się do ogrodu, na wszelki wypadek w obstawie Józefy. Powoli acz konsekwentnie zbliżałem się do mojego truskawkowego ogródka. Drużyna tynkarska nie krępowała się moją obecnością, nawet ich kierownik skinął do mnie zachęcająco i prztyknął palcem w podgardle, co w potocznym języku oznaczało zaproszenie na sznapsa. Zbliżyłem się więc niewinnie, niby żeby pogadać, podziękowałem za oferowaną mi butelkę w połowie jeszcze pełną i wypiłem wyznaczoną mi porcję wedle palca. Jeden z chłopaków, zarośnięty Funio, obżerał się akurat truskawkami trzymanymi w garści. <br>- O, widzę że do GS-u rzucili warzywa i owoce - rzuciłem niby od niechcenia. Funio
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego