Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
ogon, za łapę, za skórę na grzbiecie, za witkę czerwoną, za gałąź palczastą, za rękę wąziutką jak u spisującego słowo Boże, ale ono nagle potrafiło się przekopyrtnąć, przekabacić, przepoczwarzyć i czmychnąć w mysią jamkę, w rankę na dłoni, w dziurę po gwoździu.
I nie znalazłeś sposobu, żeby je stamtąd wyciągnąć szydłem cieniutkim, drucikiem rozpalonym do czerwoności, jakim się wyciąga duszę struchlałą z panienki sprzedanej bogatemu wdowcowi.
Którejś niedzieli wpadłem do izby z takim wrzaskiem, z takim drzwi trzaskaniem, z takim zapomnieniem dusznym, żem słowa przez pacierz cały nie mógł wyrzec, że je już mam, że je zdybałem.
Akurat tej niedzieli na
ogon, za łapę, za skórę na grzbiecie, za witkę czerwoną, za gałąź palczastą, za rękę wąziutką jak u spisującego słowo Boże, ale ono nagle potrafiło się przekopyrtnąć, przekabacić, przepoczwarzyć i czmychnąć w mysią jamkę, w rankę na dłoni, w dziurę po gwoździu.<br> I nie znalazłeś sposobu, żeby je stamtąd wyciągnąć szydłem cieniutkim, drucikiem rozpalonym do czerwoności, jakim się wyciąga duszę struchlałą z panienki sprzedanej bogatemu wdowcowi.<br> Którejś niedzieli wpadłem do izby z takim wrzaskiem, z takim drzwi trzaskaniem, z takim zapomnieniem dusznym, żem słowa przez pacierz cały nie mógł wyrzec, że je już mam, że je zdybałem.<br> Akurat tej niedzieli na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego