Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
a już same zgryzoty.
- Bo ona mnie ciągle zaczepia i zaczepia.
- A ty bądź mądry. Ona narwana jak jej matka. Taka już natura. Pamiętam przed wojną, bywało, wyleci stary Łapa z domu cały zakrwawiony i pomocy, wstyd powiedzieć, u ludzi szuka. Rodzonego męża biła i dwa, i trzy razy dziennie, taka to natura. Polek zamknął oczy. Słuchał ciągłego łaskotania pulsu na skroniach. Miękka słabość obejmowała mu nogi, ciągnąc w czarny cichy dół. Kiedy obudził się potem, było już zupełnie ciemno. Pomyślał, że to noc, i przestraszył się raptem samotności, długich, dusznych godzin, pełnych histerycznego lęku. Na parapecie okna siedział księżyc jak srebrny
a już same zgryzoty.<br>- Bo ona mnie ciągle zaczepia i zaczepia.<br>- A ty bądź mądry. Ona narwana jak jej matka. Taka już natura. Pamiętam przed wojną, bywało, wyleci stary Łapa z domu cały zakrwawiony i pomocy, wstyd powiedzieć, u ludzi szuka. Rodzonego męża biła i dwa, i trzy razy dziennie, taka to natura. Polek zamknął oczy. Słuchał ciągłego łaskotania pulsu na skroniach. Miękka słabość obejmowała mu nogi, ciągnąc w czarny cichy dół. Kiedy obudził się potem, było już zupełnie ciemno. Pomyślał, że to noc, i przestraszył się raptem samotności, długich, dusznych godzin, pełnych histerycznego lęku. Na parapecie okna siedział księżyc jak srebrny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego