Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
mam żadnych blizn, a byłem rasowym kawalerzystą, porucznikiem ułanów, mój pułk wcale nie najgorzej wojował we Wrześniu...
0 czym to ja mówiłem?
- Że był pan porucznikiem ułanów.
- No właśnie...
Wyobraź pan sobie: ukryć siedemset koni nie w żadnej puszczy, nie w żadnym borze, nie w żadnym wielkim lesie, ale w takim sobie zwyczajnym lasku mieszanym, prawie jak zagajnik...
Ukryć za dnia!
Bo samoloty, wszędzie te diabelskie samoloty...
I myśmy tej sztuki dokonali!
Zaraz, zaraz.
0 czym to ja mówiłem.
.
- Że samoloty.
- Aha.
Bo myśmy się już wycofywali.
Nocą.
Tylko nocą.
Bo w dzień wszędzie pełno tych Heinkli, Junkersów, Messerschmittów i co tam
mam żadnych blizn, a byłem rasowym kawalerzystą, porucznikiem ułanów, mój pułk wcale nie najgorzej wojował we Wrześniu...<br>0 czym to ja mówiłem?<br>- Że był pan porucznikiem ułanów.<br>- No właśnie...<br>Wyobraź pan sobie: ukryć siedemset koni nie w żadnej puszczy, nie w żadnym borze, nie w żadnym wielkim lesie, ale w takim sobie zwyczajnym lasku mieszanym, prawie jak zagajnik...<br>Ukryć za dnia!<br>Bo samoloty, wszędzie te diabelskie samoloty...<br>I myśmy tej sztuki dokonali!<br>Zaraz, zaraz.<br>0 czym to ja mówiłem.<br>.<br>- Że samoloty.<br>- Aha.<br>Bo myśmy się już wycofywali.<br>Nocą.<br>Tylko nocą.<br>Bo w dzień wszędzie pełno tych Heinkli, Junkersów, Messerschmittów i co tam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego