Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i znów zaczynał od początku.

- Zaraz... o czym to mówiłem?... Aha... Pod Wąchockiem, pamiętam jak dziś... zebrałem w lesie moich kosynierów... a tęgi byłem wojak... i... tego... jakeśmy wypadli z lasu - Moskale w płacz: "Paliaki nie ubiwajcie! Bierzcie, powiadają, w plen!" A my ich do naczelnika... Dwadzieścia tysięcy było tego tałałajstwa...

Żona Franciszka, zgrzybiała staruszka z brodawkami na twarzy, kwękając i stękając sprzątała pokoje kawalerskie. Przychodziła także do nas i wystrzępionym wronim skrzydłem zamiatała podłogę, zbierała śmieci na szufelkę, po czym rozprostowując plecy mówiła:

- Chyba wystarczy... a jakby czegoś brakowało, to niech Adaś przyjdzie i powie...

Żonę wyręczał niekiedy Franciszek. Zjawiał
i znów zaczynał od początku.<br><br>- Zaraz... o czym to mówiłem?... Aha... Pod Wąchockiem, pamiętam jak dziś... zebrałem w lesie moich kosynierów... a tęgi byłem wojak... i... tego... jakeśmy wypadli z lasu - Moskale w płacz: "Paliaki nie ubiwajcie! Bierzcie, powiadają, w plen!" A my ich do naczelnika... Dwadzieścia tysięcy było tego tałałajstwa...<br><br>Żona Franciszka, zgrzybiała staruszka z brodawkami na twarzy, kwękając i stękając sprzątała pokoje kawalerskie. Przychodziła także do nas i wystrzępionym wronim skrzydłem zamiatała podłogę, zbierała śmieci na szufelkę, po czym rozprostowując plecy mówiła:<br><br>- Chyba wystarczy... a jakby czegoś brakowało, to niech Adaś przyjdzie i powie...<br><br>Żonę wyręczał niekiedy Franciszek. Zjawiał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego