Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
tym. Idź na górę, ja muszę wykupić buty od szewca; tam... zelówki mi robi.
Lucjan czekał na schodach, bo w mieszkaniu nie było nikogo - Zygmunt miał klucz przy sobie. "Nie, on nie miał racji - sztukę trzeba od razu uchwycić za łeb, nie ma sensu czekać na natchnienie; pracować, pracować... sam talent nie wystarczy".
Po chwili przyszedł Zygmunt i weszli do środka. Usiedli na otomanie, ale już nic nie mówili. Lucjan położył się na łóżku w alkowie; opanowało go bezmierne znudzenie, długo patrzał na pajęczynę w kącie sufitu, potem obrócił się na bok i usnął.
Obudził się z tępym bólem w tyle
tym. Idź na górę, ja muszę wykupić buty od szewca; tam... zelówki mi robi.<br>Lucjan czekał na schodach, bo w mieszkaniu nie było nikogo - Zygmunt miał klucz przy sobie. "Nie, on nie miał racji - sztukę trzeba od razu uchwycić za łeb, nie ma sensu czekać na natchnienie; pracować, pracować... sam talent nie wystarczy". &lt;page nr=18&gt;<br>Po chwili przyszedł Zygmunt i weszli do środka. Usiedli na otomanie, ale już nic nie mówili. Lucjan położył się na łóżku w alkowie; opanowało go bezmierne znudzenie, długo patrzał na pajęczynę w kącie sufitu, potem obrócił się na bok i usnął.<br>Obudził się z tępym bólem w tyle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego