Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 03
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
spędzam dwie godziny. Pies czeka w samochodzie.
Wieczorem Ona wraca jeszcze później - była w supermarkecie. Otwiera drzwi windy, a ja wnoszę torby, które wyglądają jak prezenty - uczestniczę w ostatniej fazie zakupów. Nienawidzę chodzić do supermarketów, gdzie handel jest zdehumanizowany, nie wiadomo, jaki towar wybrać, a na dodatek wszędzie kłębi się tłum ludzi, którzy wtarabaniają się, gdziekolwiek się skierujesz. Wolę małe sklepiki - tam handel jest bardziej ludzki, liczy się kontakt z człowiekiem i nie mam wrażenia, że jestem robotem. Chciałbym, żeby Ona mniej pracowała, wtedy nie byłaby zmęczona i miałaby więcej ochoty na wszystko.
- Co z tego? Nawet gdybym mniej pracowała, ty
spędzam dwie godziny. Pies czeka w samochodzie. <br>Wieczorem Ona wraca jeszcze później - była w supermarkecie. Otwiera drzwi windy, a ja wnoszę torby, które wyglądają jak prezenty - uczestniczę w ostatniej fazie zakupów. Nienawidzę chodzić do supermarketów, gdzie handel jest zdehumanizowany, nie wiadomo, jaki towar wybrać, a na dodatek wszędzie kłębi się tłum ludzi, którzy wtarabaniają się, gdziekolwiek się skierujesz. Wolę małe sklepiki - tam handel jest bardziej ludzki, liczy się kontakt z człowiekiem i nie mam wrażenia, że jestem robotem. Chciałbym, żeby Ona mniej pracowała, wtedy nie byłaby zmęczona i miałaby więcej ochoty na wszystko.<br>- Co z tego? Nawet gdybym mniej pracowała, ty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego