Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
było
nudno, więc jeśli byle co się dzieje, zaraz budzi się ciekawość.
Przeto stali przyglądając się, jak żona mężowi myje ręce.
A wśród nich dziadek Te-te-te-te, któremu się to bardzo
spodobało.
Zamrugał do mnie.
- Da papierosika?

- Później.
Teraz jest mycie! - burknąłem.
- Chyba widzisz, dziadku, do cholery!
Ten tłumek gapiów od razu mnie zirytował.
Zawsze włażą w cudzą intymność!
Oczywiście indyczyłem się bez sensu.
Ciekawe, jak można zachować intymność na środku placu
obstawionego ławkami pełnymi gości z miasta i pacjentów.
Tylko że ci dranie przybiegali się gapić!
Helena jakby na nich nie zwracała uwagi, zajęta namydlaniem i
płukaniem moich
było<br>nudno, więc jeśli byle co się dzieje, zaraz budzi się ciekawość.<br> Przeto stali przyglądając się, jak żona mężowi myje ręce.<br> A wśród nich dziadek Te-te-te-te, któremu się to bardzo<br>spodobało.<br> Zamrugał do mnie.<br> - Da papierosika?<br> &lt;page nr=262&gt;<br> - Później.<br> Teraz jest mycie! - burknąłem.<br> - Chyba widzisz, dziadku, do cholery!<br> Ten tłumek gapiów od razu mnie zirytował.<br> Zawsze włażą w cudzą intymność!<br> Oczywiście indyczyłem się bez sensu.<br> Ciekawe, jak można zachować intymność na środku placu<br>obstawionego ławkami pełnymi gości z miasta i pacjentów.<br> Tylko że ci dranie przybiegali się gapić!<br> Helena jakby na nich nie zwracała uwagi, zajęta namydlaniem i<br>płukaniem moich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego