zakochał się w nich trzech naraz. Kolega ze studiów, biedak taki, przychodził na Stołeczną i długo nie mógł się zdecydować. Panny traktowały go chłodno, owszem, pożyczały mu notatki. Były to słynne na roku rękopisy: równiutkie literki, tytuły podkreślone, przejrzyste rysunki, wspaniale podkolorowane. Co tu dużo mówić, trzy ręce to nie to samo co jedna.<br> Studia skończyły niemal równocześnie. I wszystkie trzy od razu zaczęły pracę w trzech różnych aptekach.<br> Ale wieczorem spotykały się w rodzinnym domu. Strasznie trudno było wyobrazić sobie, że może być inaczej. Że oto nadejdzie dzień, w którym pierwsza z nich opuści ten dom. Nie, to właściwie było niewyobrażalne.<br> 7