dłuższa, wymęczy, bo zdradliwsza. Lubił azalie. Obiecywał sobie, że w maju zakwitną na żółto i różowo, tym samym potwierdzą sens dzisiejszego starania. Oparł obie dłonie na trzonku szpadla. Nieporadnie i nie w pełni świadomie szukał w doraźnej, fizycznej czynności szansy stworzenia czegoś trwalszego, czegoś, co z pewnością przetrwa i będzie trwałym efektem jego obecności, dowodem, że oto kiedyś żył Jan Jassmont, człowiek, który troszczył się o rośliny w trudnej dla nich porze. Nagrodą za to będzie może pamięć niektórych, że był także pisarzem.<br><gap reason="sampling"><br>Nastała prawdziwa zima. Śnieg padał, z krótkimi przerwami, jak na oddech, przez dwa dni, nocami trzymały siarczyste mrozy