Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
materię i aluminium wędruje do wózka. Ona dalej wędruje. Dokąd idziesz, kobieto?
"Tato, widziałeś? Mamo, samolot". Malec naprzeciwko biegnie z rozłożonymi rękami, z głową zadartą w niebo. Podnoszę wzrok ku górze. Park wypełnia buczenie silników odrzutowca. Moje ulubione miejsce w Ogrodzie Saskim to fontanna. Pięknie odmalowana w kolorze kości słoniowej tryska energią. Przedstawienie już trwa. Strzelający strumień jakby w nieskończoność napełnia rzeźbioną miskę niczym puchar szampana, z którego dalej woda ścieka na spodeczek. Woda życia lśni w promieniach słońca. Ładnie. Siadam wśród ludzi i też sobie patrzę. Ławeczka wygodna, ładnie dobrany kolor. Wszystko płynie. Strumień spacerowiczów i wycieczki widzów jak szara
materię i aluminium wędruje do wózka. Ona dalej wędruje. Dokąd idziesz, kobieto?<br>"Tato, widziałeś? Mamo, samolot". Malec naprzeciwko biegnie z rozłożonymi rękami, z głową zadartą w niebo. Podnoszę wzrok ku górze. Park wypełnia buczenie silników odrzutowca. Moje ulubione miejsce w Ogrodzie Saskim to fontanna. Pięknie odmalowana w kolorze kości słoniowej tryska energią. Przedstawienie już trwa. Strzelający strumień jakby w nieskończoność napełnia rzeźbioną miskę niczym puchar szampana, z którego dalej woda ścieka na spodeczek. Woda życia lśni w promieniach słońca. Ładnie. Siadam wśród ludzi i też sobie patrzę. Ławeczka wygodna, ładnie dobrany kolor. Wszystko płynie. Strumień spacerowiczów i wycieczki widzów jak szara
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego