Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
to, nowość dla pana? Takich historyj jest tysiące. Przepraszam pana, idę na obiad.
Lucjan nakładał palto. Edward w milczeniu wziął niedopałek papierosa i stał nieruchomo przy komodzie. Kiedy Lucjan wychodził, rzucił za nim:
- A wyobraź pan sobie, jak oni to czynili, ha? Jak ona musiała uważać, co za premedytacja.
Lucjan trzasnął drzwiami. "A niechże cię cholera trzaśnie, durniu jeden! Dostałem się w towarzystwo, nie ma co. Erotoman jakiś czy co u diabła. Ot, zaczął gawędę".
Znowuż przykry ból uciskał mu piersi. Z rękoma w kieszeniach palta szedł Lucjan wdychając przyjemne, mroźne powietrze. Śnieg grudami przylepił mu się do obcasów i czynił
to, nowość dla pana? Takich historyj jest tysiące. Przepraszam pana, idę na obiad.<br>Lucjan nakładał palto. Edward w milczeniu wziął niedopałek papierosa i stał nieruchomo przy komodzie. Kiedy Lucjan wychodził, rzucił za nim:<br>- A wyobraź pan sobie, jak oni to czynili, ha? Jak ona musiała uważać, co za premedytacja. &lt;page nr=82&gt; <br>Lucjan trzasnął drzwiami. "A niechże cię cholera trzaśnie, durniu jeden! Dostałem się w towarzystwo, nie ma co. Erotoman jakiś czy co u diabła. Ot, zaczął gawędę".<br>Znowuż przykry ból uciskał mu piersi. Z rękoma w kieszeniach palta szedł Lucjan wdychając przyjemne, mroźne powietrze. Śnieg grudami przylepił mu się do obcasów i czynił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego