Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
metrykę po jakiejś zmarłej dziewczynie. Bardzo zabawnie się nazywam Maria Burak, prawda? Ale i tak okropnie się boję, kiedy Niemcy przyjeżdżają.
- A przyjeżdżają?
- Pewno. Wtedy wychodzi do nich pan Reidern albo i pan Andrzej. On jest świnia, próbuje mnie przyłapać, całować. Taka gnida. Niech lepiej swojej Krysi pilnuje i łapy trzyma przy sobie, bo oberwie. Wie pani, Janusz... Janusz to był mój narzeczony - dodała prawie szeptem.
- Musi ci być bardzo ciężko - powiedziała Marta i położyła rękę na ramieniu Marysi.
Dziewczyna przerwała ścieranie kurzy, popatrzyła na rozmówczynię ciemnymi, prześlicznymi oczami, które przypominały dwa kasztany w otoczce pierzastych rzęs.
- Ja już tyle widziałam
metrykę po jakiejś zmarłej dziewczynie. Bardzo zabawnie się nazywam Maria Burak, prawda? Ale i tak okropnie się boję, kiedy Niemcy przyjeżdżają.<br>- A przyjeżdżają?<br> - Pewno. Wtedy wychodzi do nich pan Reidern albo i pan Andrzej. On jest świnia, próbuje mnie przyłapać, całować. Taka gnida. Niech lepiej swojej Krysi pilnuje i łapy trzyma przy sobie, bo oberwie. Wie pani, Janusz... Janusz to był mój narzeczony - dodała prawie szeptem.<br> - Musi ci być bardzo ciężko - powiedziała Marta i położyła rękę na ramieniu Marysi.<br> Dziewczyna przerwała ścieranie kurzy, popatrzyła na rozmówczynię ciemnymi, prześlicznymi oczami, które przypominały dwa kasztany w otoczce pierzastych rzęs.<br> - Ja już tyle widziałam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego