kto jest kto, jak po oczach, po rękach, po głosie, i tylko<br>zalegają im w szafie. Chciały już niektóre powyrzucać albo dać komu,<br>przynajmniej te dawniejsze, ale z każdym mają jakieś wspomnienia, a<br>znów te późniejsze, to ktoś może jeszcze wrócić i upomnieć się, nigdy<br>nie wiadomo, i dlatego je trzymają. O, żeby tak szczęścia miały, ile<br>tych krawatów.<br> Wybiegły, a nie minęło pół godziny, gdy wróciły podniecone z pełnymi<br>naręczami tych krawatów i od razu zaczęły mi przymierzać pod szyją. Ten<br>chwaliły, tamten ganiły, a najchętniej wspominały, do kogo należał. I<br>każdy odkładały, że ten jednak nie, pan Piotr ma