utraconym szczęściu ludzkiej solidarności, poświęcenia, przyjaźni: "Raczej by się cieszyli, gdyby mur jeszcze stał, ponieważ wtedy odpadłby solidarnościowy podatek, który muszą płacić, odkąd nie ma muru. Więc już o tym nie gadam, mimo że to był mój najlepszy czas, jakżeśmy w kanałach brodzili po kolana w gnojówce... Albo czołgali się tunelem... W każdym razie moja żona ma rację, kiedy mówi: "Wtedy to ty byłeś całkiem inny. Wtedy to żyliśmy naprawdę". Jak nazwać tę ironię dziejów, te groteskowe perypetie moralności, dwuznaczną cenę wolności? Wciąż zadajemy sobie takie pytania.<br><au>Helena Zaworska</></><br><br><br><div type="art" sex="m"><tit>Gliny z celuloidu</><br><br><br>W filmowych wizjach naszego kraju nie zobaczymy sfrustrowanych górników