sejsmograf cienką anteną zapisywał w niestałej materii powietrza procesy miłosne, zachodzenie na siebie dwóch lądów, ciał, wszelki ruch, który głosi chwałę. Piszczały siedzenia i stukał tylny amortyzator. <br>Kobieta opuściła głowę w dół, między oparcie pasażera a tylne siedzenie. Jedną nogę opierała na szybie, drugą na fotelu kierowcy. Obrócony do nas tyłem mężczyzna był wysoki, nie mógł się zmieścić, zaklinował się rękami, a twarz wsparł, a właściwie przylepił do bocznej szyby, jakby chciał się wydostać na zewnątrz. Wchodził w kobietę rytmicznie, potem przerywał, rozcierał łydkę; najwidoczniej łapał go kurcz, nie mógł znaleźć właściwej pozycji. Kiedy skończył, położył się na niej, jego głowa