Jackson funkcjonuje więc jako symbol prawdziwego, pełnego istnienia, i to przy całej groteskowości tego bytu zakładającego pomieszkiwanie z szympansem Bubbles w pałacu z ki- czowatej bajki. <br><br>Michael Jackson żyje więc za nas, szarych konsumentów i widzów, ale też za nas umiera. Jest naszą zbiorową własnością, co niesie ten skutek, że ubóstwiająca go zbiorowość może go także zabić, wysłać na śmiertelny pojedynek, upajać się kolejnymi epizodami męki, stacjami procesu. Oglądając przed prawie rokiem, jak Jacko tańczy na dachu czarnej terenówki przed gmachem sądu w Santa Barbara, czuliśmy ten sam dreszcz co kiedyś na widok O.J. Simpsona w kajdankach albo zmiażdżonego mercedesa