Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Poliną. Było to ich pierwsze poznanie. Wiedziały o sobie wszystko, czuły do siebie wzajemną antypatię, ta "moskiewsko-windawsko-rybińska Afrodyta" i ta "nowosokolnicka Salome", jak zwykły się niegdyś nazywać. Teraz spoglądały na siebie z ciekawością i niemal z rozrzewnieniem.

- Ach, to pani... to pani... Madame Stiebłowa... - szepnęła Polina. - Muszę panią ucałować. Czy mogę?

Natalia Gieorgiewna spuściła powieki o długich rzęsach, położyła smukłe dłonie na ramionach Poliny i ucałowała ją.

- Proszę nazywać mnie Nataszą... Będziemy odtąd w przyjaźni - powiedziała Stiebłowa i znów poprawiła od niechcenia siwe pasemko włosów.

Ojciec wziął je obie pod ręce i zaprowadził do stołu.

- Chwila jest tak osobliwa
Poliną. Było to ich pierwsze poznanie. Wiedziały o sobie wszystko, czuły do siebie wzajemną antypatię, ta "moskiewsko-windawsko-rybińska Afrodyta" i ta "nowosokolnicka Salome", jak zwykły się niegdyś nazywać. Teraz spoglądały na siebie z ciekawością i niemal z rozrzewnieniem.<br><br>- Ach, to pani... to pani... Madame Stiebłowa... - szepnęła Polina. - Muszę panią ucałować. Czy mogę?<br><br>Natalia Gieorgiewna spuściła powieki o długich rzęsach, położyła smukłe dłonie na ramionach Poliny i ucałowała ją.<br><br>- Proszę nazywać mnie Nataszą... Będziemy odtąd w przyjaźni - powiedziała Stiebłowa i znów poprawiła od niechcenia siwe pasemko włosów.<br><br>Ojciec wziął je obie pod ręce i zaprowadził do stołu.<br><br>- Chwila jest tak osobliwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego