Typ tekstu: Książka
Autor: Dymny Wiesław
Tytuł: Opowiadania zwykłe
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1963
się będzie trząsł i bał. Tymczasem Niemiaszki pastwili się nad Żydami.
Nie byli specjalnie ani zawzięci, ani wściekli. Normalnie kopali w
brzuch albo w goleń i wszystko było w porządku. Ludzie płakali ze
strachu. Niemiaszków to cieszyło. Cieszyli się jak zwierzęta. Na tym
placu był tylko zwierzęcy strach i zwierzęca uciecha. Nic innego. Jak
jeden Żyd, doprowadzony do ostateczności, ugryzł gefreitra w rękę, to
gefreiter się zdenerwował i wyłamał mu wszystkie zęby z przodu zwykłymi
obcęgami. To dopiero był początek. Żydzi ci przyszli dobrowolnie.
Widocznie Rabin nie chciał przyjść dobrowolnie, bo go nie było. Ani
pierwszego dnia, ani następnego.
Rano plac
się będzie trząsł i bał. Tymczasem Niemiaszki pastwili się nad Żydami.<br>Nie byli specjalnie ani zawzięci, ani wściekli. Normalnie kopali w<br>brzuch albo w goleń i wszystko było w porządku. Ludzie płakali ze<br>strachu. Niemiaszków to cieszyło. Cieszyli się jak zwierzęta. Na tym<br>placu był tylko zwierzęcy strach i zwierzęca uciecha. Nic innego. Jak<br>jeden Żyd, doprowadzony do ostateczności, ugryzł &lt;orig&gt;gefreitra&lt;/&gt; w rękę, to<br>&lt;orig&gt;gefreiter&lt;/&gt; się zdenerwował i wyłamał mu wszystkie zęby z przodu zwykłymi<br>obcęgami. To dopiero był początek. Żydzi ci przyszli dobrowolnie.<br>Widocznie Rabin nie chciał przyjść dobrowolnie, bo go nie było. Ani<br>pierwszego dnia, ani następnego.<br> Rano plac
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego