Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Maciej
Tytuł: Atlantyda, wyspa ognia
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1967
Zaraz
to uczynię, chyba nie myślisz mnie zatrzymywać! Cieszysz
się, że zostaniesz sam ze swoim przyszłym królestwem
i pozbędziesz się mnie tak łatwo - oczy jego zapłonęły
pod wpływem nowej myśli, opuścił powieki, a kiedy
je podniósł, znowu nic nie można było wyczytać
w jego wzroku. Odetchnął głęboko.

- Rozumiem - powiedział - chcesz uciekać
ze mną.

- Nie - odparł Awaru. - Zostaję - zrobił
krok w stronę zarośli.

Każda chwila rozmowy z Wanyangeri była stracona, każda
groziła zdradą lub niespodziewanym ciosem w plecy. A wyspa
nie była też miejscem do wypłacania dawnych porachunków.
Czuł, że trzeba pozwolić odejść Wanyangeri,
gdyż z tą chwilą zniknie z wyspy jego
Zaraz <br>to uczynię, chyba nie myślisz mnie zatrzymywać! Cieszysz <br>się, że zostaniesz sam ze swoim przyszłym królestwem <br>i pozbędziesz się mnie tak łatwo - oczy jego zapłonęły <br>pod wpływem nowej myśli, opuścił powieki, a kiedy <br>je podniósł, znowu nic nie można było wyczytać <br>w jego wzroku. Odetchnął głęboko.<br><br>- Rozumiem - powiedział - chcesz uciekać <br>ze mną.<br><br>- Nie - odparł Awaru. - Zostaję - zrobił <br>krok w stronę zarośli.<br><br>Każda chwila rozmowy z Wanyangeri była stracona, każda <br>groziła zdradą lub niespodziewanym ciosem w plecy. A wyspa <br>nie była też miejscem do wypłacania dawnych porachunków. <br>Czuł, że trzeba pozwolić odejść Wanyangeri, <br>gdyż z tą chwilą zniknie z wyspy jego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego