Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Zosia.
- Nie odpowiem. To mój sekret, jak mówi Wasyl.
- Uważaj, Grisza, we trzy uwzięły się na ciebie - odezwał się Stach. - Wyobrażasz sobie, ile ja mam z nimi kłopotu. A jestem sam. Straszne baby, Grisza.
- Tobie to dobrze - odparł Samowałow. - Spróbowałbyś nie mieć żadnej.
Kobiety roześmiały się. A Samowałow zadowolony, że udało mu się pobudzić je do śmiechu, poczuł się raźniej. Wodził za Jaśką oczami. Jął opowiadać anegdotę o dwóch ukraińskich chłopach przed sądem, z których jeden ukradł drugiemu kożuch. I wiodą w obliczu Wysokiego Sądu taki oto rozhowor:
- "Tak my szły?" "Szły, tak szły". "Czarku wypyły?" "Wypyły". "Żarko stało?" "Stało". "Kożuch
Zosia.<br>- Nie odpowiem. To mój sekret, jak mówi Wasyl.<br>- Uważaj, Grisza, we trzy uwzięły się na ciebie - odezwał się Stach. - Wyobrażasz sobie, ile ja mam z nimi kłopotu. A jestem sam. Straszne baby, Grisza.<br>- Tobie to dobrze - odparł Samowałow. - Spróbowałbyś nie mieć żadnej.<br>Kobiety roześmiały się. A Samowałow zadowolony, że udało mu się pobudzić je do śmiechu, poczuł się raźniej. Wodził za Jaśką oczami. Jął opowiadać anegdotę o dwóch ukraińskich chłopach przed sądem, z których jeden ukradł drugiemu kożuch. I wiodą w obliczu Wysokiego Sądu taki oto rozhowor:<br>- "Tak my szły?" "Szły, tak szły". "&lt;foreign&gt;Czarku wypyły?" "Wypyły". "Żarko stało?" "Stało". "Kożuch
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego