Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
skręcone kacem ciało domagało się snu, a rozsądek rozkazywał "wstawaj, masz dzisiaj kupę roboty"; wtedy Mock przywoływał przed oczy jakiś nieprzyjemny obraz - rozsierdzonego szefa, beznadzieję i szarzyznę pracy policyjnej, głupotę podwładnych - i utrwalał go w sobie, aż czuł przenikliwy ból i niepokój, który już nie pozwalał mu usnąć. Wówczas podnosił udręczoną kacem głowę, wkładał ją pod strumień zimnej wody, przesuwał mokrymi od wody kolońskiej palcami po bladych policzkach i podpuchniętych powiekach, a potem w zbyt ciasnym meloniku, w krawacie zaciągniętym mocno jak stryczek, wchodził w stare, zimne mury Prezydium Policji. Teraz Mock, siedząc na osiemnastowiecznym fotelu, czuł również taki niepokój, lecz
skręcone kacem ciało domagało się snu, a rozsądek rozkazywał "wstawaj, masz dzisiaj kupę roboty"; wtedy Mock przywoływał przed oczy jakiś nieprzyjemny obraz - rozsierdzonego szefa, beznadzieję i szarzyznę pracy policyjnej, głupotę podwładnych - i utrwalał go w sobie, aż czuł przenikliwy ból i niepokój, który już nie pozwalał mu usnąć. Wówczas podnosił udręczoną kacem głowę, wkładał ją pod strumień zimnej wody, przesuwał mokrymi od wody kolońskiej palcami po bladych policzkach i podpuchniętych powiekach, a potem w zbyt ciasnym meloniku, w krawacie zaciągniętym mocno jak stryczek, wchodził w stare, zimne mury Prezydium Policji. Teraz Mock, siedząc na osiemnastowiecznym fotelu, czuł również taki niepokój, lecz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego