przyszłość, wobec której byłem bezsilny i wiedziałem, że to ostatnie dni, a Bartek, mój synek, on tego nie wiedział. Podchodził do mnie z książeczką o takim panu, od którego uciekły buty, gdyż nie dbał o nie, i śmiał się, pokazując obrazek bosego faceta, goniącego za obuwiem. Podchodził do mnie z ufną, naturalną wiarą w porządek, który wyznaczył mi rolę taty. Tak, Kuba, na seans, jeśli już, mogą pozwolić sobie ludzie samotni, na własny rachunek i odpowiedzialność.<br>Spojrzenie Kuby mówi, że powinno się mnie obwozić z pogadankami, tak jak po amerykańskich szkołach obwozi się chorych na AIDS, iżby własnym przykładem odstraszali młodzież