Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
pabił! Francuzow pabił! Czieres Alpy sałdatow, kak arioł perenios... no Praga... tam on sliszkom surowo... żałko... (do KLARY) Czy mógłbym pożyczyć małą cebulkę? Sklepy jak na złość pozamykane... a sos bez cebuli... kak angieł bez koszuli!
KLARA Już kniaziowi przynosze.
KNIAŹ von ZONTIK Nie... nie... pójdę z panią do kuchni (ukłon
w stronę Polaków) Do swidania... do swidania... wsiewo najłuczszawo... w tym korolestwie (w zachwycie kulinarnym) boskich szparagów! (wychodzi za KLARĄ. Za drzwiami słychać jeszcze różne uprzejmości, a na koniec: ,,Następnym razem, Panie muszą zajść do mnie i pokosztować tego arcy-super-sousu"!)
KLARA wracając do sztywnych jeszcze Polaków Uroooczy, nie
pabił! Francuzow pabił! Czieres Alpy sałdatow, kak arioł perenios... no Praga... tam on sliszkom surowo... żałko... (do KLARY) Czy mógłbym pożyczyć małą cebulkę? Sklepy jak na złość pozamykane... a sos bez cebuli... kak angieł bez koszuli!<br>KLARA Już kniaziowi przynosze.<br>KNIAŹ von ZONTIK Nie... nie... pójdę z panią do kuchni (ukłon<br>w stronę Polaków) Do swidania... do swidania... wsiewo najłuczszawo... w tym korolestwie (w zachwycie kulinarnym) boskich szparagów! (wychodzi za KLARĄ. Za drzwiami słychać jeszcze różne uprzejmości, a na koniec: ,,Następnym razem, Panie muszą zajść do mnie i pokosztować tego arcy-super-sousu"!)<br>KLARA wracając do sztywnych jeszcze Polaków Uroooczy, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego