rozejrzał się niepewnie, ale Kubula posadził go zaraz przy stole, Anna pocałowała i zdjęła płaszcz. Maciek usiadł, podał mi rękę ze smutnym uśmiechem. <br>- Może cukru? - Kubula już sam sobie osłodził. - Mizerny jesteś, Maćku. - Kubula jeszcze zje. - Co u pana słychać? - Może wino otworzyć? - Kubula otworzy. - Usiłowałem wmówić w siebie, że upaja mnie płaskość tej sytuacji, jednocześnie zastanawiałem się nad zakończeniem. Ja przecież wyjdę, ale czy Kubula przyjmie reguły gry, które się zresztą niesłychanie skomplikują? <br>- No, to będę leciał. - Podniosłem się. Maciek pokiwał smutnie głową. Anna uśmiechnęła się, a Kubula powiedział, że ma do mnie dwa słowa. <br>- Bo widzi pan - przystanął w