traktowała go trochę jak chłopca, który coś przeskrobał, i nazywała Kaziem. Stale wymagała od niego usług. "Kaziu, podaj mi chleb! Kaziu, podaj mi sól!" Kazio zrywał się, obiegał czasem stół i podawał. Po lewej, za Irenką, zajmowała miejsce kuzynka Borowskiego, rozwódka, pani Krysia. Przed postronnymi nie kryła zainteresowania, jakim darzyła urodziwego młodego człowieka, który miał na imię Andrzej, a w Maleniu pełnił podczas okupacji rolę praktykanta. Pochodził z Poznańskiego, planował kiedyś studia rolnicze. Plany te przekreślił wrzesień i aspirant do SGGW przeczekiwał zły okres na wsi, nie zdążywszy nawet zdać matury. Miał około dwudziestu czterech lat, nosił bardzo szacowne znane w