wrzeszczącego dziecka, niepokojonego atmosferą nocnej pracy w domu.<br>Dziekan przemówił spokojnym ojcowskim głosem:<br>- Nie muszę pana zapewniać, że zrobię wszystko, żeby nie wszczęto postępowania dyscyplinarnego za próbę wprowadzenia w błąd komisji egzaminacyjnej, choć nie potrzebuję panu mówić, że są osoby, które zdecydowanie się tego domagają. Wiele wysiłku kosztowało mnie ich uspokojenie.<br>Podsunął jeszcze bliżej pracę, prawie mi pod nos, dając do zrozumienia, że mam ją zabrać. Wziąłem z biurka moje dzieło i zadawałem sobie pytanie: "Święty, mędrzec czy zwykły skurwysyn?".<br>Dziekan dodał jeszcze, wciąż ojcowskim tonem:<br>- Nie widzę żadnych trudności, by po roku czy dwóch przyjąć inną pracę magisterską, z innym