z Afryki egzemplarz czwartego wydania. Po śmierci Camusa nie miałem u nich orędownika. Zgodnie z opcją w umowie przedstawiłem im maszynopis Rodzinnej Europy w przekładzie Sédira, ale wtedy Dionys Mascolo, komunista prowadzący dział zagraniczny, dał skrypt do oceny Jerzemu Lisowskiemu, członkowi Partii bawiącemu wtedy w Paryżu, w nadziei, że książkę utrąci, czyli jak w dziewiętnastym wieku - po opinię o emigrantach do ambasady carskiej. Lisowski napisał recenzję pochlebną. Książkę wydali. Potem już z Gallimardem wolałem nie mieć do czynienia.<br> Pamiętam jedną rozmowę z Camusem. Zapytał mnie, czy moim zdaniem stosowne jest, że on, ateista, posyła swoje dzieci do pierwszej komunii. Działo się