Rzucić robotę i długa wmawiać sobie cudze nazwisko, miętosić nowe dokumenty, aby zyskały patynę. Dokumenty, które jeśli tylko zechcą sprawdzić, będą stanowiły o wyroku śmierci. Pozostawić warsztat i nie słyszeć codziennego hałasu, który jest niezauważalny jedynie wtedy, gdy słyszy się go co dzień. Zapach kleju i żywicy, puszysty kurz, codzienne utrapienia z materiałem i konstrukcją, wszystka to zniknie. Ludzie z warsztatu? Zamiast nich będą ciągle nowi, nieznani, nieufni. Warsztat przecież pozostanie. Odejdą Bergowie, Słupeccy, Kaleta. Powróci Sekuła. Wtedy jak damy po robocie... Nie będzie to fuszerka niemiecka, ale robota ze sznytem.<br>Fabryka stanie się jak jedna rodzina. Pójdą z niej pomiędzy