nie wrócił, do komuny nie chciał, a potem obawiał się już być może konfrontacji wspomnień z tym, co zobaczy, bał się, że nie odnajdzie swej dawnej Warszawy, przez wiele lat wystarczały mu tylko odpryski naszego życia kulturalnego w postaci imprez teatralnych czy estradowych, jakie docierały z Warszawy do Londynu. Felek uwielbiał te kontakty, był od lat zakochany w polskim teatrze, co dowodzi niezbicie, że miłość może być ślepa, w zasadzie bowiem najważniejszych spektakli tego teatru w ogóle przecież nie oglądał (złośliwcy twierdzą zresztą, iż właśnie dlatego ten teatr tak kocha, że nie widzi, co się na jego scenach wyprawia...).<br>Błyskotliwy, obdarzony