Musiał istnieć jakiś inny motyw, skoro po załagodzeniu sporu i po wyjściu z lokalu, grupa krakowska wróciła na taras "Ajki", gdzie doszło do pobicia ochroniarzy. Sąd nie ustalił, o uzgodnienie jakich interesów chodziło. O tym, że były one niezgodne z prawem świadczy fakt, że poszkodowany ochroniarz przybył na to spotkanie uzbrojony w pistolet, zaś grupa krakowska wyposażona w kije baseballowe</> - twierdził sędzia.<br>Oceniając zeznania Jerzego P. - który zdaniem oskarżonych oraz tzw. jawnych świadków, był organizatorem "nalotu" na "Ajkę" - sędzia stwierdził: <q>- Oczywiście, istnieją wątpliwości, co do jego zeznań złożonych na sali rozpraw, ale podobne wątpliwości dotyczą wiarygodności jego słów zarejestrowanych na taśmie