Nie dalej jak wczoraj poszedłem ("udałem się") na zaproszenie pani minister oświaty, Mariany Aylwin, na inauguracyjne i spóźnione co najmniej o pół roku (z winy gospodarzy i pomimo naszych nalegań) posiedzenie komisji do spraw obchodów jubileuszu Ignacego Domeyki, a na miejscu okazało się, że szanowną gospodynię reprezentuje dwoje urzędników, którzy w dodatku nie mieli zielonego pojęcia o tym, jak zaawansowane są obchody. Zabrałem głos jako jeden z ostatnich, informując gospodarzy, że patronat nad uroczystościami objął także ich własny prezydent, że lada tydzień będzie wydany w obu krajach okolicznościowy znaczek pocztowy, że na seminarium przylatują uczeni z Polski, że chilijskie ministerstwo straciło moc