niestety był w najwyższym napięciu, bo oto zamykał niemiecką armię<br>w kotle pod Stalingradem. Pot rosił mu gęsto twarz, a ciałem jego<br>musiały wstrząsać jakieś podskórne dreszcze, bo Notatnik dygotał mu w<br>ręku. Głos wznosił się ponad miarę jego niewielkiej postaci, grzmiał<br>niczym kanonada. Zdania zdawały się wybuchać pociskami, bombami, waliły<br>się jak mury, spływały krwią. Towarzysz Fularski, wciśnięty w<br>krzesełko, pobladły, z otwartymi ustami, jakby zgodnie z artyleryjskim<br>regulaminem, już tylko patrzył, kiedy jeden z tych pocisków trafi w<br>niego. Zresztą przysiągłbym, że czuć było swąd prochu na sali. Nawet ta<br>wielka jaskrawa żarówka zasnuła się dymem. I ludzie w