Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Maciej
Tytuł: Atlantyda, wyspa ognia
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1967
oka. Oto godził się
na poczęstunek z ręki wroga, a na starym lądzie oznaczało
to zawsze i niezmiennie zaniechanie waśni. Lecz tutaj... Awaru
czuł, że wszystko, co wyniósł stamtąd, musi być
zapomniane do chwili powrotu i zanim tę myśl uświadomił
sobie jasno, zanim patrzący z ukosa Wanyangeri mógł
zauważyć cokolwiek, wbił zęby w mięsisty owoc
spływający sokiem.

Kątem oka złowił ledwo dostrzegalny uśmiech na twarzy
Wanyangeri. Pojął, iż obaj myślą to samo, tradycja
musiała ustąpić.

- Kiedy zapadnie noc - powiedział Wanyangeri - ruszymy
stąd. Wyspiarze nie są podejrzliwi, ale lepiej, jeśli
nikt nie będzie widział, kiedy i dokąd się udamy.

Awaru odrzucił obgryzioną
oka. Oto godził się <br>na poczęstunek z ręki wroga, a na starym lądzie oznaczało <br>to zawsze i niezmiennie zaniechanie waśni. Lecz tutaj... Awaru <br>czuł, że wszystko, co wyniósł stamtąd, musi być <br>zapomniane do chwili powrotu i zanim tę myśl uświadomił <br>sobie jasno, zanim patrzący z ukosa Wanyangeri mógł <br>zauważyć cokolwiek, wbił zęby w mięsisty owoc <br>spływający sokiem.<br><br>Kątem oka złowił ledwo dostrzegalny uśmiech na twarzy <br>Wanyangeri. Pojął, iż obaj myślą to samo, tradycja <br>musiała ustąpić.<br><br>- Kiedy zapadnie noc - powiedział Wanyangeri - ruszymy <br>stąd. Wyspiarze nie są podejrzliwi, ale lepiej, jeśli <br>nikt nie będzie widział, kiedy i dokąd się udamy.<br><br>Awaru odrzucił obgryzioną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego