coś pitrasiła.<br> Zostawiając mnie przy piecu, pobiegła do Jaśka.<br> Wrócili roześmiani i wpółobjęci, starając się wejść na siłę w jednoskrzydłe drzwi.<br> Gdy się im to udało, Jasiek uniósł wdówkę z podłogi i przebiegłszy z nią na rękach przez całą izbę, rzucił tę drobną kobietę na zaścielone poduszkami łóżko.<br> A ponieważ wdówka obejmowała go ciasno za szyję, upadł razem z nią na wysokie pierzyny.<br> Wdówka zaczęła piszczeć, wierzgając nogami obutymi w sznurowane do pół łydek trzewiki.<br> Gdy wreszcie Jaśkowi udało się unieruchomić wdówkę, wyściskać i wycałować, zeskoczył z łóżka, podszedł do mnie i uderzając mnie otwartą dłonią w plecy, rzekł: - Witaj, koniokradzie