mnie.<br>Odwrót miałam odcięty przez podwórkowych polityków, wrzeszczących coraz głośniej, przez skłóconą parę już omal gotową do rękoczynów, no i przez stojące wieszaki, rozdęte do granic możliwości jesiennymi kurtkami.<br>Tamten człowiek nadal stał i wpatrywał się we mnie. Nie miał co do mojej osoby żadnych wątpliwości. Poznał mnie od pierwszego wejrzenia, lecz wciąż go coś powstrzymywało przed wejściem do bistra. Zapewne dobra pamięć, tak, chyba ona. Gdy miałam sześć lat polował na mnie, wracającą z przedszkola. Wyskakiwał z bramy, wyrywał moją dłoń z ręki Danuty i wlókł mnie za sobą, milczącą, podczas gdy Danuta stała niema i jak wrośnięta. Lecz pewnego