wczoraj od Zigiego. Pokazuję mu.<br>- Czyj to lokal?<br>- Muszę coś odebrać od znajomego.<br>Kiwa głową na zgodę. Wstaje. Ma z metr czterdzieści parę wzrostu, skudlone włosy i wygląda na kogoś, komu nie wiedzie się w życiu. Skąd to wiem? Wiem i tyle. Widzisz takiego niemotę na ulicy i od razu wiadomo, co o nim sądzić. Rzadko się mylę w takich przypadkach.<br>Prowadzi mnie ciasną sztolnią, muszę iść na czworakach, by się jakoś nią przecisnąć, aż moje brzuszysko utyka w ciasnym przejściu, po szarpaninie udaje mi się przedostać. Przysięgam ci, jak to się skończy, to odchudzę się, będę pił tylko wodę, jadł