kołowały nieprawdopodobne stada ptaków. To widowisko powtarzało się <br>dwa razy dziennie, rano i wieczorem, ale za drugim razem bez porównania bardziej <br>imponująco. Przed zapadnięciem zmroku, chyba wszystkie wrony z całego Ostrowca <br>zbierały się i udawały na spoczynek do lasu po przeciwnej stronie ulicy. Rano odlatywały, ale to odbywało się mniej widowiskowo, szybki i zdecydowany odlot.<br>Natomiast wieczorem, nadlatujące wrony przez pewien czas krążyły, widocznie szukając i wybierając sobie wygodne miejsca. Albo tez był to jakiś rytuał towarzyski, jedna chmura ptaków za drugą, wiry wolno obracały się łączyły ze sobą, tysiące i dziesiątki tysięcy ptaków, wyglądało to, jakby całe niebo zaczęło się