Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
za plecami, odwracam się z łomoczącym sercem, pełna nadziei, że może i Ciebie tu przyniosło to samo szaleństwo. Ale gdy się odwracam, Ciebie nie ma...
Śniadanie wielkanocne zjadłam dziś sama, ale jakie to śniadanie, żadnych tłustych szynek, niezdrowych jajek i tuczących bab, zamiast tego sałatka z nowalijek. Roztyłam się jak wieprz od tego siedzenia w domu, muszę coś z tym zrobić, bo nie stać mnie na nowe ciuchy. Zresztą źle się czuję z tym sadłem.
Mama zapraszała mnie do siebie, ale wykręciłam się dyżurem, nie mam ochoty nikogo oglądać, nie chcę, żeby znowu pytali i pocieszali, teraz już nie chcę, wolę
za plecami, odwracam się z łomoczącym sercem, pełna nadziei, że może i Ciebie tu przyniosło to samo szaleństwo. Ale gdy się odwracam, Ciebie nie ma...<br>Śniadanie wielkanocne zjadłam dziś sama, ale jakie to śniadanie, żadnych tłustych szynek, niezdrowych jajek i tuczących bab, zamiast tego sałatka z nowalijek. Roztyłam się jak wieprz od tego siedzenia w domu, muszę coś z tym zrobić, bo nie stać mnie na nowe ciuchy. Zresztą źle się czuję z tym sadłem.<br>Mama zapraszała mnie do siebie, ale wykręciłam się dyżurem, nie mam ochoty nikogo oglądać, nie chcę, żeby znowu pytali i pocieszali, teraz już nie chcę, wolę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego