niekończący się szereg miękkich skórzanych kanap, równy jak drzewa przy drodze, rząd posągów Adonisa, wszystko ciągnie się w nieskończoność jak ślina śpiącego w autobusie. A my tutaj chodzimy do Go-Go. Oczywiście to pomysł Kudłatego, jutro mamy iść na zapasy w błocie. Kudłaty za każdym razem zakochuje się w kurwach wijących się wokół jakiejś rury, kupuje im kwiaty i mówi nam, wiecie, ona wcale taka nie jest, to bardzo inteligentna dziewczyna, to życie zmusiło ją do takiej pracy. I przypomina mi się, że postanowiliśmy z Misterem kupić dla Kudłatego gumową lalę, żeby ukoiła jego ból samotności i już notuję sobie w