Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
patrzałem na niego z tym większym wzruszeniem. Kiedy wszystko było gotowe, sięgnąłem po list.
- Odniosę od razu - powiedziałem.
- Naturalnie. Ale przedtem kieliszek wermutu. Zasłużyliśmy sobie na to!
- W takim razie ja nie piję. Mój wkład pracy w ten list jest żaden.
- Nic podobnego! Sprzeciwiałeś się. W naszym światku za taki wkład należy ci się podwójna porcja! Roześmieliśmy się obaj. Pan Campilli zadzwonił na służącego po lód i kawę. Po czym z szafki z alkoholami wydobył butelkę. Cały czas mówił:
- Odniesiesz list. Oddasz go w sekretariacie monsignora Rigaud. Sądzę, że za dzień, najwyżej dwa, będziesz miał już sygnał od monsignora. Najpewniej przeze
patrzałem na niego z tym większym wzruszeniem. Kiedy wszystko było gotowe, sięgnąłem po list.<br>- Odniosę od razu - powiedziałem.<br>- Naturalnie. Ale przedtem kieliszek wermutu. Zasłużyliśmy sobie na to!<br>- W takim razie ja nie piję. Mój wkład pracy w ten list jest żaden.<br>- Nic podobnego! Sprzeciwiałeś się. W naszym światku za taki wkład należy ci się podwójna porcja! Roześmieliśmy się obaj. Pan Campilli zadzwonił na służącego po lód i kawę. Po czym z szafki z alkoholami wydobył butelkę. Cały czas mówił:<br>- Odniesiesz list. Oddasz go w sekretariacie monsignora Rigaud. Sądzę, że za dzień, najwyżej dwa, będziesz miał już sygnał od monsignora. Najpewniej przeze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego