Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 09.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 09.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
GROM prowadzi wraz z kolegami szkolenia, głównie dla osób spoza wojska.
Specjalnie dla "Rzeczpospolitej" z Besłanu
Relacja Wiktora Batera, reportera TVN
Wokół nas było piekło
(C) TVN
Wszystko zaczęło się o 13.30. Byliśmy w tłumie ludzi na centralnym placu przed domem kultury. Nagle rozległy się dwa potężne wybuchy. Ludzie wokół nas wpadli w histerię. Dla nich mogło to oznaczać, że stracili wszystko. Zaraz usłyszeliśmy serie z karabinów maszynowych. Strzelali wszyscy, którzy mieli chociaż jeden nabój: ochotnicy, milicjanci, służby specjalne, terroryści. Rozpoczęło się straszliwe zamieszanie, chaos. Po kilku minutach na plac zaczęli przynosić pierwszych rannych. Od placu do szkoły jest około
Specjalnie dla "Rzeczpospolitej" z Besłanu
Relacja Wiktora Batera, reportera TVN
Wokół nas było piekło
(C) TVN
Wszystko zaczęło się o 13.30. Byliśmy w tłumie ludzi na centralnym placu przed domem kultury. Nagle rozległy się dwa potężne wybuchy. Ludzie wokół nas wpadli w histerię. Dla nich mogło to oznaczać, że stracili wszystko. Zaraz usłyszeliśmy serie z karabinów maszynowych. Strzelali wszyscy, którzy mieli chociaż jeden nabój: ochotnicy, milicjanci, służby specjalne, terroryści. Rozpoczęło się straszliwe zamieszanie, chaos. Po kilku minutach na plac zaczęli przynosić pierwszych rannych. Od placu do szkoły jest około
GROM prowadzi wraz z kolegami szkolenia, głównie dla osób spoza wojska.</><br><br><div type="art" sex="m"><br><br><tit>Specjalnie dla "Rzeczpospolitej" z Besłanu</><br><br><tit>Relacja Wiktora Batera, reportera TVN</><br><br><tit>Wokół nas było piekło</><br><br> (C) TVN<br><br>Wszystko zaczęło się o 13.30. Byliśmy w tłumie ludzi na centralnym placu przed domem kultury. Nagle rozległy się dwa potężne wybuchy. Ludzie wokół nas wpadli w histerię. Dla nich mogło to oznaczać, że stracili wszystko. Zaraz usłyszeliśmy serie z karabinów maszynowych. Strzelali wszyscy, którzy mieli chociaż jeden nabój: ochotnicy, milicjanci, służby specjalne, terroryści. Rozpoczęło się straszliwe zamieszanie, chaos. Po kilku minutach na plac zaczęli przynosić pierwszych rannych. Od placu do szkoły jest około
