spokojną, piękną, znowu przypominał jakiegoś artystę. Przed odejściem długo opowiadał chirurgowi o ciekawym wypadku raka, jaki miał u siebie w poliklinice w Wiedniu. - Operowałem, wiedząc, że wypadek jest zupełnie beznadziejny - mówił. Potem po kolei myli się w łazience. Stara gospodyni wstała i zgasiła w całym mieszkaniu światła. O godzinie zaś wpół do drugiej w nocy, gdy chirurg Tamten i docent von Fuchs dopiero co zasnęli, zadzwonił telefon stojący koło łóżka chirurga .<br><page nr=90><br> Chirurg obudził się natychmiast, przyłożył do gorącego ucha słuchawkę:<br>- Słucham - rzekł chirurg. Za ścianą również mechanicznie, posłuszny wieloletniemu nawykowi, obudził się docent, włożył do ust pastylkę eukaliptusową i nasłuchiwał. Chirurg